piątek, 27 lipca 2012

Rozdział pierwszy

Nicole o trzynastej wygramoliła się z ciepłego łóżka i udała się do kuchni. Otworzyła lodówkę. Znalazła jednego pomidora oraz trzy butelki piwa. ''Żarcie masz w lodówce'' wspomniała słowa brata i uznała, że jest on zbyt zapracowany. 'Wysłać Lib po zakupy'- zanotowała w pamięci. Zrezygnowała ze śniadania, powoli weszła do salonu i położyła się na sofie. Włączyła telewizor w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Znalazła powtórki z X Factora. Męski głos zapowiedział grupę nazywającą się One Direction, a na scenę wbiegło pięciu przystojnych chłopców. Śpiewali Forever Young.
-Poznaję ich- szepnęła do siebie. Nie wiedziała skąd, ale te twarze wyglądały znajomo. Zapatrzyła się na chłopaka z lokami, gdy usłyszała dzwonek swojego telefonu.
-Halo- powiedziała.
-Jestem w markecie. Potrzebujemy czegoś?- poinformowała ją przyjaciółka.
-No w sumie wszystkiego. Mamy pomidora i piwo. Kup chleb, mleko może ser i jajka.
-No dobra. To wszystko?- spytała Libby.
-Tak. Nie. Słuchaj, oglądam tv i pokazują One Direction- po drugiej stronie usłyszała cichy pisk.- I właśnie nie wiem skąd ich kojarzę.
Lib westchnęła i powiedziała: -Po prostu wejdź do mojego pokoju. Do zobaczenia później.
-Pa- odpowiedziała i ruszyła w stronę pokoju przyjaciółki. Dawno nie odwiedzała tego pomieszczenia, bo po prostu nie musiała. Zazwyczaj siedziały u niej. Pchnęła ciemne drzwi i znieruchomiała. Patrzyło na nią ponad sto par pięknych oczu. Na każdej ścianie było pełno plakatów i zdjęć zespołu.
-Wow- szepnęła z podziwem. Teraz sobie przypomniała. Lib kiedyś jej pokazywała jakieś nagranie czy coś.  Pomyślała, że są fajni ale trochę zbyt cukierkowi. Wróciła do oglądania telewizji.
-Wróciłam-powiedziała Libby wesołym tonem zamykając drzwi.- Czujesz się lepiej?
Przytaknęła.
-Zrób mi kanapkę- powiedziała leniwie i zwiesiła głowę z kanapy.
-Powiedziałabym ci coś o twoim lenistwie, ale jestem zmęczona. Z czym?
-Serem i pomidorem- od trzech lat jest wegetarianką. -Jak ci minął dzień?
-Nijak. Adams rozdawała sprawdziany z matmy, dostałaś cztery- dobiegł ją głos z kuchni.
-No i dobrze. Jutro też nie idę- powiedziała do przyjaciółki, która już siedziała obok niej.
-Owszem idziesz. Masz przynieść Dograft referat. Napisałaś go, prawda?- spytała podejrzliwie.
-Obrażasz mnie, wiesz?- próbowała się wymigać Nicole.
-Napisałaś?- pozostawała nieugięta Lib.
-Muszę tylko skończyć. A teraz wybacz, zjem u siebie.- skłamała, po czym chwyciła talerz z kanapkami i udała się do swojego pokoju. Całkowicie zapomniała o referacie. Otworzyła zeszyt od historii, by przypomnieć sobie temat. 'Napisać referat na co najmniej dwie strony o I Angielskiej wojnie domowej'.
-Dwie strony..-szepnęła do siebie z rezygnacją. Wzięła kartkę papieru, czarny długopis i zaczęła pisać.

*

Dwie dziewczyny przechadzały się szkolnym korytarzem i rozmawiały o planach na później.
-Zajdźmy do Milk Shake City- powiedziała Libby.
-Nie mam ochoty na shake..
-Nie dla shake'ów! Przecież oni mogą tam się pojawić !
-Ach. No tak. Zapomniałam, że przyjaźnię się z psycholką- ironizowała Nicole.
-Przesadzasz..- broniła się dziewczyna.
-Nie wydaje mi się. Nie będziemy się o to kłócić. A co z Chrisem?
-Widziałam się z nim wczoraj. Ale muszę z nim zerwać- powiedziała poważnie.
-Dlaczego?- spytała zdziwiona Nicole. Z tego co pamiętała układało im się dobrze.
-No wiesz, dowiedziałam się, że był w kinie z Betty.
-Może to taki przyjacielski wypad. A pozatym mówiłaś, że chcesz z nim zerwać.
-No właśnie- wykrzyknęła.- Ja z nim, a nie na odwrót!
Nicole postanowiła już się nie mieszać.
-Chcę odebrać prawo jazdy. Jutro przejdę się i zobaczę co i jak.
Skręciły na swoją przecznicę, przeszły kilkanaście metrów i weszły do mieszkania.
-Idę się położyć- oświadczyła Libby poprawiając niebieskie włosy.- W sumie możesz dzisiaj pójść w sprawie prawka. Jest szesnasta. Możemy zjeść i pójdziesz. Okay?
-No dobra. Idę zrobić sałatkę. Pomóż mi przygotować rybę.
Po godzinie dziewczyny siedziały przy białym stole i rozmawiały na wszystkie możliwe tematy.
-Ja wychodzę. Posprzątaj. Narka- pożegnała się i wyszła. Na dworze zrobiło się chłodno i ciemno, zaczął padać deszcz. Naciągnęła kaptur na głowę, a z torebki wyjęła słuchawki i telefon. Włączyła jakąś piosenkę i poszła. Właśnie przechodziła przez jezdnię gdy jakiś samochód wpadł w poślizg. Słyszała pisk opon. Ze strachu nie mogła się ruszyć. Ostatnia rzecz, którą pamiętała były głosy:
-Halo słyszysz mnie?- spytał słodki męski głos i potrząsnął nią lekko. Chciała się podnieść, przeprosić za zamieszanie i pójść po prawo jazdy, ale nie mogła nawet otworzyć oczu.
-Nic jej nie jest? Niech ktoś zadzwoni po karetkę! Ktokolwiek!- krzyczał rozpaczliwie inny głos.
I wtedy straciła całkowicie przytomność.

*

Jest rozdział pierwszy. Jeśli wam się podoba to komentujcie. To naprawdę dla mnie ważne, jak dla każdego autora blogu. Teraz wyjeżdżam na dwa tygodnie, więc rozdziału nie będzie. Proszę, polecajcie i wgl. Dziękuję za komentarze, które były pod prologiem.


niedziela, 22 lipca 2012

Bohaterowie i prolog

                                                         
     Nicole-ma 18 lat, mieszka w Londynie z przyjaciółką i starszym bratem. Jest normalną nastolatką. Chodzi do szkoły. Pewnego dnia wszystko się zmienia.


         



Libby- ma 19 lat, jest najlepszą przyjaciółką Nicole od podstawówki. Jest na maxa zwariowana. Uwielbia 1D.


George- ma 21 lat. Jest starszym bratem Nicole. Z zawodu jest sprzedawcą w sklepie muzycznym. Gra na gitarze elektrycznej.



***
Libby obudziła się i przetarła oczy dłonią by pozbyć się resztek snu. Wyłączyła budzik po czym posłała łóżko. Podeszła do szafy, wyciągnęła swoje ulubione ubranie i rzuciła je na fotel stojący w rogu pokoju. Leniwie udała się do pokoju Nicole, która nienawidziła budzików.
-Ruszaj dupę. Masz pół godziny- rzekła i szturchnęła ją parę razy. 
-Lib, zostaw mnie. Ja nigdzie nie idę. Głowa mnie boli.
-Bo masz kaca. Trzeba było wczoraj nie pić. Wstawaj!- powiedziała głośniej.
-Były urodziny... czyje?
-Katie. Dobra, ja idę. Zaraz poproszę George'a o coś na kaca. Miłego dnia- szepnęła ironicznie. Kiedy Libby sobie poszła, Nicole naciągnęła kołdrę na głowę i zamknęła oczy. Ból rozsadzał jej czaszkę, a kończyny odmawiały posłuszeństwa. Co prawda była na imprezie z Lib, ale ona nie piła... aż tyle. Bawiła się długo, ale bez alkoholu. Gdyby połączyć jej energię z mocą alkoholu... byłoby źle. Nicole starała się zignorować objawy kaca, ale to było zbyt silne. Po chwili do pokoju wszedł George ze szklanką jakiegoś płynu.
-Poczujesz się po tym lepiej- rzekł podając jej szklankę.- Co się stało? Zawsze spokojna i przykładna Nicole nagle zmieniła się w rządną drinków imprezowiczkę?- uniósł jedną brew w dość zabawny sposób.
-Tak jakoś- wymamrotała dziewczyna popijając ohydny napój. Nie zamierzała opowiadać bratu o Lucasie, który przez ostatnie dwa tygodnie był jej chłopakiem, a potem zostawił dla jakiejś pustej cheerleaderki. Nie przejęła się tym zbytnio. Był to jej pierwszy związek, ale nie czuła nic do chłopaka. Libby uważała, że już najwyższy czas, a ponieważ nie chciała zostać dziwadłem zgodziła się. Aby zachować pozory zranionej dziewczyny napiła się po stracie. 
-Zostanę dziś w domu. W takim stanie stwarzam zagrożenie dla otoczenia- zażartowała.
-Jasne. W lodówce masz żarcie. Muszę się zbierać, bo dziś mamy nową dostawę. Trzymaj się, siostra.
Skończyła sączyć płyn i usiadła na skraju łóżka, przeglądając się w lustrze naprzeciwko. Miała poplątane włosy, wory pod oczami i rozmazany makijaż.
-Do dupy- powiedziała do odbicia nawet nie próbując się oszukiwać. Uznała, że poprawa wyglądu nie ma sensu skoro ma siedzieć w domu. Uśmiechnęła się do siebie kpiąco i znowu się położyła.



*

Jest prolog. I jak? Podoba się? Czytajcie, komentujcie, polecajcie.